Literatura
przedmiotu wskazuje początek XX wieku jako okres narodzin nowego systemu
fortyfikacyjnego, określanego jako rozproszony. Trzeba jednak zauważyć,
że na drogę do rozproszenia, sztuka fortyfikacyjna weszła znacznie wcześniej.
Początków procesu szukać można jeszcze w końcu XVIII wieku, kiedy to od
zwartego obwodu umocnień twierdzy zaczęły się oddzielać i coraz śmielej wysuwać
na przedpole
różnego typu dzieła obronne (lunety, reduty itp.). Początkowo
ich samodzielność w walce pozostawała ograniczona. Nie w każdym przypadku miały
możliwość prowadzenia obrony okrężnej. Wraz jednak z odsuwaniem się na większe
odległości od twierdzy, przekształcały się w dzieła o zamkniętym obwodzie
przeszkód i stanowisk, opatrzone odpornymi na ostrzał ukryciami dla załogi i
materiału wojennego. W ten sposób powstały forty – obiekty dostosowane do walki
w czasowej izolacji. Po pewnym okresie trwania „na uwięzi” ciągłego obwodu
fortyfikacji twierdzy, w I poł. XIX wieku zaczęły one tworzyć nową jakość – pierścień
szkieletowy, który stopniowo przejął funkcję zasadniczej pozycji obronnej. Ten
etap możemy uznać za pierwszy krok w kierunku rozproszenia.
W etap drugi weszła fortyfikacja pod
wpływem rozwoju środków rażenia w latach 80-tych XIX wieku. Pojawienie się na
wyposażeniu artylerii pocisków z zapalnikiem ze zwłoką doprowadziło do
modernizacji zespołów obronnych, idącego w dwu zasadniczych kierunkach.
Modernizacja strukturalna pozostała przy dotychczasowym założeniu oparcia
obrony o forty ześrodkowane, koncentrujące uzbrojenie przeznaczone
zarówno do prowadzenia obrony dalekiej jak i bliskiej. Środkiem
przeciwdziałania nowemu zagrożeniu było wyłącznie zastosowanie pogrubionych
konstrukcji betonowych i nowo wprowadzanych pancernych, w osłonie stanowisk bojowych
i ukryć. Druga tendencja, która okazała się bardziej perspektywiczna, bywa
nazywana systemową. Polegała na rozdzieleniu obrony na dwa typy obiektów:
baterie, prowadzące obronę daleką i forty, obarczone zadaniem obrony bliskiej
(pozbawione tym samym ciężkiej artylerii). Zgrupowanie obu typów obiektów
nazywane jest grupą fortową i stanowi drugi etap na drodze ku systemowi
rozproszonemu.
Opisany wyżej rozpad fortu określić można
jako połowiczny. Impulsem do jego kontynuowania był dalszy rozwój mocy i
skuteczności ognia artylerii. Tendencja strukturalna poddana wpływowi tendencji
systemowej doprowadziła do powstania „uniwersalnego fortu rozproszonego” w
którym rozproszeniu stanowisk ogniowych, służących prowadzeniu walki dalekiej i
bliskiej, towarzyszyło ich zgrupowanie w ramach jednego dzieła obronnego.
Rozwój tendencji systemowej, sprowadził się zasadniczo do rozproszenia,
zwartego dotąd, fortu obrony bliskiej, przy utrzymaniu jego separacji od
baterii obrony dalekiej.
Pierwsza Wojna Światowa symbolicznie kończy dzieje fortu jako głównego, od około pół wieku, składnika kolejnych systemów obronnych. Na scenę walki fortecznej wkracza dojrzały system fortyfikacji rozproszonej, w którym w miejsce fortu pojawiają się „mikro forty” - różnofunkcyjne schrony, które dzięki posiadaniu, oprócz stanowisk bojowych, także pomieszczeń zaplecza socjalnego, technicznego i magazynowego, cechuje zdolność autonomicznego działania (trzeba w tym miejscu zaznaczyć, że spora liczba obiektów, nazywana potocznie schronami, to faktycznie stałe stanowiska ogniowe, wzmacniające pozycje polowe; jako takie nie posiadają zaplecza lub jest ono ograniczone do minimum; także możliwości walki w izolacji są w takich obiektach ograniczone). Niekiedy są one grupowane po kilka-kilkanaście w punkty i ośrodki oporu lub grupy warowne (jeżeli połączone zostały krytą komunikacją) dla wspólnego wypełniania ważnego zadania taktycznego. Rozplanowane dla prowadzenia obrony okrężnej w skali zespołu (niezależnie od częstej możliwości prowadzenia takiej obrony przez każdy ze schronów z osobna), stanowią nowoczesny odpowiednik dawnego fortu. Co ciekawe, w szeregu krajów odbija się czkawką koncepcja fortu uniwersalnego w postaci „uniwersalnej grupy warownej”, zwanej we Francji „dużą” (gross), w Czechosłowacji „artyleryjską” (dělostřelecká). Obejmuje ona schrony przeznaczone do prowadzenia obrony bliskiej jak i dalekiej, położone w niewielkiej względem siebie odległości i posiadające wspólne zaplecze socjalne i magazynowe.
Pierwsza Wojna Światowa symbolicznie kończy dzieje fortu jako głównego, od około pół wieku, składnika kolejnych systemów obronnych. Na scenę walki fortecznej wkracza dojrzały system fortyfikacji rozproszonej, w którym w miejsce fortu pojawiają się „mikro forty” - różnofunkcyjne schrony, które dzięki posiadaniu, oprócz stanowisk bojowych, także pomieszczeń zaplecza socjalnego, technicznego i magazynowego, cechuje zdolność autonomicznego działania (trzeba w tym miejscu zaznaczyć, że spora liczba obiektów, nazywana potocznie schronami, to faktycznie stałe stanowiska ogniowe, wzmacniające pozycje polowe; jako takie nie posiadają zaplecza lub jest ono ograniczone do minimum; także możliwości walki w izolacji są w takich obiektach ograniczone). Niekiedy są one grupowane po kilka-kilkanaście w punkty i ośrodki oporu lub grupy warowne (jeżeli połączone zostały krytą komunikacją) dla wspólnego wypełniania ważnego zadania taktycznego. Rozplanowane dla prowadzenia obrony okrężnej w skali zespołu (niezależnie od częstej możliwości prowadzenia takiej obrony przez każdy ze schronów z osobna), stanowią nowoczesny odpowiednik dawnego fortu. Co ciekawe, w szeregu krajów odbija się czkawką koncepcja fortu uniwersalnego w postaci „uniwersalnej grupy warownej”, zwanej we Francji „dużą” (gross), w Czechosłowacji „artyleryjską” (dělostřelecká). Obejmuje ona schrony przeznaczone do prowadzenia obrony bliskiej jak i dalekiej, położone w niewielkiej względem siebie odległości i posiadające wspólne zaplecze socjalne i magazynowe.
Proces formowania dojrzałego systemu
rozproszonego można prześledzić na bazie wielu szkół fortyfikacyjnych, wielu obiektów
i ich części składowych. Dla celów niniejszego opracowania wybierzemy szkołę
austriacką i element fortyfikacyjny jaki pojawił się w niej na szerszą skalę w
latach 90-tych XIX wieku – tradytor. Definiujemy go jako
skazamatowaną baterię, przeznaczoną do prowadzenia ognia bocznego, ze ścianą
bojową (ze strzelnicami) osłoniętą przed widokiem i ostrzałem z przedpola.
Stanowił zatem dobrze zabezpieczony przed rozpoznaniem i trafieniem zespół
stanowisk, pozwalających na ostrzeliwanie międzypola i przedpola sąsiednich
obiektów. Spośród bogatego zasobu tradytorów fortyfikacji austriackiej
wybierzemy trzy – wszystkie pochodzące z Twierdzy Kraków. Należy podkreślić, że
zaprezentowane niżej zestawienie nie ma charakteru chronologicznego (obiekt
wymieniony w drugiej kolejności powstał wcześniej niż wymieniony na miejscu
pierwszym). Traktuje ono bowiem rozwój ewolucyjny nie w sposób wyidealizowany
lecz faktyczny – jako proces, w którym przeobrażenia danego typu przedmiotu odbywają
się wielotorowo, posiadają różną często dynamikę, dając dopiero w finalnym
efekcie jego przemianę w nową jakość. Celem zaproponowanego zestawienia jest zilustrowanie
potencjału rozwojowego jaki tkwił w omawianym elemencie fortyfikacyjnym,
umożliwiający jego ewolucję na styku dwóch systemów obronnych: od organu
zależnego do posiadającego znaczną autonomię, przy zachowaniu niezmienionych
cech zasadniczych: sposobu działania i wynikającej z niego formy.
Tradytor związany
taktycznie, funkcjonalnie, przestrzennie i konstrukcyjnie z fortem (fort „Tonie”)
Fort nr 44 „Tonie” wzniesiono w dwóch
etapach: pod koniec lat 70-tych i w początkach lat 80-tych XIX wieku, jako jednowałowy, artyleryjski,
prezentujący rozwiązania typowe dla swej epoki. Rozpoczęta w 1902 roku
modernizacja obiektu, przyniosła wzmocnienie jego konstrukcji (dla uzyskania odporności
na ostrzał pociskami z zapalnikami ze zwłoką) oraz przekształcenie w dzieło
prowadzące przede wszystkim obronę bliską. W ramach przebudowy, ponad lewym
krańcem szyjowego schronu koszarowego, w miejscu istniejącego tu dotychczas
wału ziemnego, wzniesiono czterodziałowy tradytor. Nowa budowla stanowiła
jednolitą całość konstrukcyjną ze starym schronem, będąc z nim połączoną także
funkcjonalnie, poprzez klatkę schodową (tradytor nie posiadał osobnego wyjścia
na zewnątrz). Tam także mieściło się całe zaplecze socjalne i magazynowe
(amunicja) stanowisk ogniowych. W organizacji bojowej fortu samodzielność tradytora
ograniczona była zatem wyłącznie do samego prowadzenia ognia (posiadał własne stanowisko
kierowania ogniem i własny reflektor do walki nocnej).
Tradytor związany
taktycznie, funkcjonalnie i przestrzennie z fortem, niezależny konstrukcyjnie (fort
„Grębałów”).
Tradytor fortu obrony bliskiej nr 49 ¼
„Grębałów”, z lat 90-tych XIX wieku, wzniesiony został w szyjowej części fortu,
w ramach schronu łączącego funkcję kaponiery i wartowni przybramnej.
Oparty ścianą narażoną o szyjowy wał fortu, znalazł się poza obwodem
jego pozycji strzeleckiej. Dojście do tradytora od strony dziedzińca fortu
wymagało przejścia przez przerwę w wale, zatem w razie pojawienia się
przeciwnika na zapolu, w sąsiedztwie obiektu – nie było możliwe. Taka
koncepcja usytuowania omawianego elementu fortyfikacyjnego wymagała zapewnienia
mu minimum samowystarczalności w walce. Otrzymał zatem własne stanowisko
kierowania ogniem i podstawowe zaplecze magazynowo-socjalne. W połączeniu z
rozmieszczeniem strzelnic broni ręcznej, pozwalającym na pokrycie ostrzałem
całego otoczenia obiektu, spowodowało to, że tradytor uzyskał charakter
zbliżony do późniejszych schronów bojowych w systemie fortyfikacji
rozproszonej.
Tradytor związany
taktycznie z fortem, niezależny funkcjonalnie, przestrzennie i konstrukcyjnie (fort
„Marszowiec”).
Z 1902 roku pochodzi interesujący projekt
rozbudowy grupy fortowej wokół dzieła głównego nr 45 „Marszowiec” (dawny fort
artyleryjski z lat 80-tych XIX wieku, z którego w ramach modernizacji usunięto
większość artylerii obrony dalekiej). Pragnąc wzmocnić obronę boczną, na
kierunku doliny Prądnika i położonej poza nią grupy fortów „Tonie” i
„Pękowice”, zaplanowano budowę tradytora. W odróżnieniu jednak od
modernizowanego fortu „Tonie”, który otrzymał element tego typu w obrębie
obwodu przeszkody, zaplanowano wznieść go poza fortem, 300 m od jego lewego
barku. Łącznikiem miał się stać odcinek wału ze stanowiskami piechoty z
wkomponowaną weń baterią artylerii obrony dalekiej. Stanowił on także pozycję,
osłaniającą podejścia od strony przedpola a jego zakończenie formowało nasyp
osłonowy dla ściany narażonej omawianego obiektu. Tradytor miał otrzymać formę
zbliżoną do znanej z fortu „Grębałów”, jednak z nieco bardziej rozbudowanym
zapleczem. Opisana koncepcja stanowi ciekawy i niestety nie zrealizowany
przykład rozpraszania fortu a zarazem ostatni etap poprzedzający
przekształcenie się tradytora w samodzielny schron bojowy.
Schron bojowy artylerii kazamatowej (koncepcja Brunnera).
Logiczną konsekwencją zarysowanej wyżej
tendencji musiało być usamodzielnienie się tradytora na skutek całkowitego
rozpadu fortu. Interesujący przykład ilustrujący taką przemianą obserwować
możemy w artykule, napisanym przez generała armii austriackiej Maurycego von
Brunnera (młodszego), opublikowanym m.in. w polskiej prasie wojskowej okresu
międzywojennego. W 1929 roku w piśmie „Bellona”, pojawił się tekst pod tytułem:
„Fortyfikacja stała w terenie manewrowym”. Autor przedstawił w nim koncepcję
ufortyfikowanej pozycji, której jednym z elementów są schrony artylerii
kazamatowej do ognia bocznego, będące niczym innym jak „samodzielnymi
tradytorami”, zbliżonymi do realizacji z okresu poprzedzającego wybuch
pierwszej wojny światowej. Jak bardzo bezpośredni jest to związek można się
przekonać porównując rzut schronu z rzutami tradytorów omówionych wyżej.
Zasadnicza dyspozycja części bojowej obiektów pozostaje bardzo zbliżona,
podobnie jak szereg detali, np. rodzaje głównych pancerzy. Istotne różnice
wynikają z przyjętego założenia minimalizacji kosztów i lokalizacji schronu Brunnera poza dwoma liniami pozycji piechoty. Pozwoliło to na ograniczenie zaplecza
socjalnego i magazynowego (zlokalizowanego w części na dolnej kondygnacji) do minimum (poniżej standardu, opisanych wyżej, tradytorów fortów "Grębałów" i "Marszowiec") i faktyczne
pozbawienie schronu możliwości prowadzenia obrony bezpośredniej.
Podsumowanie
Tradytor, który pojawił się jako
skazamatowana bateria w obrębie fortu, okazał się elementem o dużym potencjale
rozwojowym. Rozwiązywał zagadnienie skutecznego i ekonomicznego zabezpieczenia od
ognia nieprzyjacielskiej artylerii płasko i stromotorowej, własnych dział przeznaczonych
do obrony bliskiej. Po rozpadzie zwartej struktury fortu, opatrzony częścią
jego zaplecza, stał się elementem nowego systemu fortyfikacyjnego –
rozproszonego. Towarzyszył mu w nim m.in. schron bojowy do ognia bocznego dla
broni maszynowej w strzelnicach ściennych, będący co do zasady działania i
sposobu zabezpieczenia przed ostrzałem, „lżejszą” formą tradytora.
Splot kilku czynników, spowodował
pojawienie się w fortyfikacji austro-węgierskiej, a konkretnie w Twierdzy
Kraków, już w latach 90-tych XIX wieku, tradytorów posiadających zaplecze
socjalne i magazynowe, zapewniające im znaczną autonomiczność w walce. Na ich
tle wyróżnia się szczególnie tradytor fortu „Grębałów”, który dzięki cechom
rozplanowania i rozmieszczeniu strzelnic, posiadał możliwość prowadzenia obrony
bezpośredniej, w zakresie nie odbiegającym zasadniczo od rozwiązań stosowanych
w wiodących szkołach fortyfikacyjnych okresu międzywojennego. Jako taki był
zapewne wzorcem dla tradytorów „półsamodzielnych” znanych z projektu z 1902
roku i zapowiedzią formy fortyfikacji jaka rozwinęła się po Wielkiej Wojnie lat
1914-18.
Śmiałbym wysnuć tezę że to już dla średnio zaawansowanych a nie początkujących:P Ostatnio przeprowadziłem dość burzliwą dyskusję dlaczego obiekty w Węgierskiej Górce nie są fortami z osobą z historykiem. Użyłeś też sporo fachowej terminologi bez jej wyjaśnienia. Dobra dość tej krytyki. Dzięki za fajny artykuł na pewno wypełnił pewną lukę w mojej wiedzy z tego tematu. Liczę na kolejne publikacje tego typu;)
OdpowiedzUsuń